300?

Mateusz Łapiński

był mały, niepozorny
skulony na chodniku
pomiędzy odgarniętym na boki śniegiem
drżał na wietrze
a jego czarna skóra
wydawała się być
przesiąknięta wilgocią.

jego ruchy były
jak niby-ruchy niby-nóżek
prawdziwej ameby
- po omacku szukającej Celu i Sensu

lecz gdy chciałem go podnieść
ofiarować mu nieco ciepła
tak po ludzku
on stanowczo furkotnął
a wiatr był mu sprzymierzeńcem

odchodząc poruszony
do głębi usłyszałem:
“Przechodniu, powiedz Cywilizacji
tu leżą okryte całunem
jej niechciane dzieci”
to wyrzekł do mnie z chodnika
furkocząc
worek na śmieci.