Nieuczesany

Mariusz Słonina

Przychodzi sama. Niespodziewanie. Kiedy czekasz na Nią, nie przyjdzie. Widzisz Ją w oczach ludzi, mijasz na ulicy, czujesz Jej oddech w światłach miasta. Siada obok ciebie na ławce w parku, często czeka tam, gdzie cię nie ma, słyszysz Jej śpiew w codziennym życiu. Musisz być gotowy, bo kiedy przyjdzie, nie będzie odwrotu. Gdy Ją odrzucisz, nigdy nie wróci.

Jest jak narkotyk, raz weźmiesz i się w Niej zatracasz bez reszty. Zazdrosna o każdą chwilę z tobą, każdą cząstkę ciebie. Jest światem, w który uciekasz, by nabrać sił. Jest twoją walką o tożsamość, o siebie, o oddech. Jest twoim poszukiwaniem odpowiedzi na dręczące pytania. Twoim powietrzem. Twoją nauką latania, nauką pychy i pokory, twoim snem i budzikiem. Twoim zatraceniem i równowagą. Twoim osiedlem, ulicą i miastem. Twoim Życiem.

Malujesz Ją kroplą deszczu i uśmiech Jej chwytasz w porannym słońcu. To Ona kieruje twoją dłonią, gdy w obiektywie aparatu próbujesz złapać, lecące ku niebu, gołębie. To Ona cię zwodzi, gdy w pośpiechu próbujesz napisać wiersz. Bo nie każde zdjęcie jest Nią. I nie każdy wiersz jest Nią. I nie każdy ukończony bieg.

Mówili ci kiedyś, że trzeba się śpieszyć. Ale ty wiesz – tam, w tych granitowych dłoniach, wzniesionych ku niebu, mieszka Ona. Tam biegną ci, w których jest Jej serce – ostatkiem sił. Nie zniechęcają się. Nie poddają. Walczą do końca. Tam żyją ci, w których żyje Ona.

Pytali cię nie raz, co znaczy być z Nią? Mówiłeś, że to znaczy żyć, gdy inni nie dają ci szans. To znaczy iść pod wiatr, podczas gdy inni z wiatrem idą lub dawno ulegli. To pisać swoim życiem,
być księgą, po którą wszyscy sięgają i którą czytają w skupieniu. To myśleć za tych, którzy nie mają na to czasu. Moknąć w deszczu za tych, którzy nie chcą moknąć. Mówić za tych, którzy nie
mówią. Słyszeć za tych, którzy nie słyszą. Widzieć za tych, którzy nie widzą. To szukać za tych, którzy nie mogą znaleźć. Być drabiną dla tych, którzy nie mogą poradzić sobie z wejściem stopień wyżej. Być światłem dla tych, którzy chodzą w mroku. To szukać siebie.

I kiedy będziesz żegnał Miasto, przytulisz Ją i uśmiechniesz się. Bo oto nowy wstanie dzień i w pełni sił ruszysz do przodu. Nieuczesany.

„Podaj Dalej”, nr 28